Włosy niskoporowate potrafią zaskakiwać – działają perfekcyjnie, gdy tylko damy im to, czego potrzebują do pielęgnacji. Ale uwaga! Potrafią być wybredne i kapryśne. Są jednak absolutnie przepiękne. Od lat testuję różne produkty i metody pielęgnacyjne, aby opanować ten temat do perfekcji. Dziś chcę się podzielić moimi przemyśleniami, bo wiem, że nie jestem jedyna, która próbuje zrozumieć te specyficzne potrzeby.
Jeśli twoje włosy są gładkie, zdrowo lśniące, ale mają tendencję do przylegania do głowy i braku objętości, to prawdopodobnie jesteś w „teamie niskoporowate„. A ja mam dla ciebie dobre wieści! Nauka odpowiedniej pielęgnacji nie tylko zapobiegnie ewentualnym frustracjom, ale i sprawi, że pokochasz swoje włosy tak, jak ja pokochałam swoje.
Skąd się bierze niskoporowatość włosów?
A teraz pytanie za milion: dlaczego niektóre z nas mają włosy niskoporowate, a inne – wysokoporowate? Odpowiedź nie jest tak skomplikowana, jak mogłoby się wydawać. To genetyka! Tak, to wszystko twoje geny. Możesz podziękować (albo czasem narzekać na) swoją mamę czy babcię. Dziedziczymy typ włosów, podobnie jak kolor oczu czy kształt nosa. Jeśli więc masz włosy niskoporowate, to najpewniej odziedziczyłaś je po kimś z rodziny.
Ale spokojnie, to nie jest żaden „wyrok”. W rzeczywistości niskoporowatość ma swoje ogromne plusy! Włosy o zamkniętych łuskach są bardziej odporne na uszkodzenia, nie tracą wilgoci tak łatwo i w naturalny sposób są bardziej gładkie i lśniące. Ale, co za tym idzie, ciężej wchłaniają nawilżenie i substancje odżywcze, więc musimy je traktować delikatnie.
Warto też pamiętać, że niskoporowatość można pogłębić niewłaściwą pielęgnacją. Jeśli codziennie katujesz włosy prostownicą czy suszysz je na pełnym gazie gorącego powietrza, to twoje włosy mogą stać się jeszcze bardziej zamknięte na wszelkie dobrodziejstwa. A tego przecież nie chcemy, prawda? Ja unikam stylizacji na gorąco jak ognia, bo to dla moich włosów prawdziwy koszmar.
Czego nie lubią niskoporowate włosy?
Ooo, to jest temat rzeka! Włosy niskoporowate są jak te wymagające, delikatne księżniczki – mają swoje humory i nie znoszą, gdy się im coś narzuca. Odkrycie, czego moje włosy nie lubią, było procesem, ale teraz mogę powiedzieć, że jestem ekspertem w tej dziedzinie.
Po pierwsze, oleje. Wiem, olejowanie włosów to teraz hit, ale włosy niskoporowate naprawdę nie potrzebują ciężkich olejów. Ja osobiście popełniłam ten błąd, nakładając na włosy olej kokosowy, i wyglądałam jak… no, jakbym nie myła włosów od tygodnia. Katastrofa. Lepiej sięgać po lżejsze oleje, jak olej z pestek winogron czy jojoba, które świetnie nawilżają, ale nie obciążają.
Po drugie, proteiny. Tak, proteiny są ważne, ale dla włosów niskoporowatych w nadmiarze to prawdziwy dramat. Włosy stają się wtedy sztywne, matowe i wyglądają, jakby było ich dwa razy mniej. U mnie to działa jak pewniak – jeśli po masce proteinowej moje włosy są jak zeschłe siano, wiem, że przesadziłam.
I wreszcie – nadmiar stylizacji. Prostownica, lokówka, gorące powietrze… Włosy niskoporowate naprawdę tego nie lubią. Ja, szczerze mówiąc, zapomniałam o prostownicy dawno temu, bo zauważyłam, że naturalna faktura włosów wygląda o niebo lepiej. To, co zawsze im sprzyja, to naturalne metody, jak plopping czy skręcanie włosów na noc. Pamiętaj, że tak, jak przy dbaniu o włosy falowane, ważne jest zdrowe podejście.
Co potrzebują włosy niskoporowate?
No dobra, wiemy już, czego nasze włosy nie lubią, ale co z tym, co KOCHAJĄ? A tutaj odpowiedź jest prosta – nawilżenie, ale z umiarem! Jeśli mam włosy niskoporowate, muszę uważać, żeby nie nawilżać ich za bardzo. Tak, dobrze czytasz. Włosy niskoporowate nie potrzebują ton nawilżających produktów, bo szybko zaczynają wyglądać na obciążone i przetłuszczone.
Moim sekretem są lekkie odżywki i maski, które dają włosom tyle, ile potrzebują, ale bez przesady. Uwielbiam kosmetyki na bazie aloesu – to idealny składnik dla takich włosów jak moje. Aloes nawilża, ale nie obciąża, a dodatkowo dodaje włosom pięknego blasku.
Ważna jest też równowaga pomiędzy nawilżeniem a odżywianiem. Lubię raz na jakiś czas sięgnąć po maskę z proteinami, ale naprawdę – z umiarem! Moje włosy niskoporowate potrzebują też emolientów, aby zamknąć wilgoć wewnątrz. To takie magiczne trio: humektanty, proteiny i emolienty – znajdź złoty środek, a twoje włosy będą wyglądać bosko.
Zasada numer jeden – mniej znaczy więcej. Dosłownie. Te włosy nie lubią nadmiaru produktów, bo szybko zaczynają wyglądać na przetłuszczone, a przecież tego chcemy uniknąć. Warto wybierać lekkie kosmetyki, które nie obciążają, ale jednocześnie dostarczają niezbędnego nawilżenia. Z mojego doświadczenia wynika, że najlepiej sprawdzają się odżywki bez spłukiwania w sprayu oraz lekkie maski, które nie są przesadnie bogate.
Jak często myć włosy niskoporowate?
Ooo, to pytanie pada bardzo często! Jak często myć włosy niskoporowate? Ja myję włosy co 3-4 dni i to dla mnie idealna częstotliwość. Włosy niskoporowate nie przetłuszczają się szybko, więc nie potrzebują codziennego mycia. A im rzadziej je myję, tym są w lepszej kondycji – bardziej puszyste, pełne życia i objętości.
Jeśli myjesz włosy codziennie, zastanów się, czy to na pewno konieczne. Często nadmierne mycie sprawia, że włosy zaczynają się przetłuszczać jeszcze szybciej, bo skóra głowy chce nadrobić utraconą naturalną warstwę ochronną. Moje włosy odwdzięczają mi się za rzadsze mycie pięknym blaskiem i zdrowszą strukturą.
Pamiętaj jednak, że wszystko zależy od stylizacji. Jeśli używasz dużo produktów do stylizacji, to oczywiście możesz potrzebować częstszego mycia. Ale u mnie mniej znaczy więcej, więc unikam zbędnych kosmetyków, które obciążają włosy.
Czym myć włosy niskoporowate – kosmetyki
Okej, przechodzimy do jednego z moich ulubionych tematów – kosmetyki! Uwielbiam testować nowe szampony i odżywki, ale włosy niskoporowate potrzebują czegoś delikatnego. Zdecydowanie unikam szamponów z silnymi detergentami, bo one robią moim włosom więcej szkody niż pożytku. Oto lista kosmetyków, które absolutnie polecam:
- Sylveco, Szampon pszeniczno-owsiany – Delikatny, naturalny szampon bez SLS, idealny do codziennego użytku.
- Vianek, Szampon nawilżający – Bardzo lekki, ale skutecznie nawilża bez obciążenia.
- Anwen, Nawilżający szampon „Irys i bawełna” – Świetny dla włosów niskoporowatych, bo dodaje blasku i nawilża.
- EcoLab, Szampon nawilżający – Lubię go za delikatne oczyszczanie i przyjemny zapach.
- Planeta Organica, Szampon marokański – Świetny do zrównoważonej pielęgnacji, bez przesadnego obciążania.
- Biovax, Szampon intensywnie regenerujący – Doskonały, gdy włosy potrzebują większej regeneracji.
- Khadi, Szampon neem balansujący – Łagodzi podrażnienia skóry głowy, co jest dla mnie ogromnym plusem.
- Aussie, Miracle Moist Shampoo – Moje włosy po nim są lekkie i gładkie.
- Alterra, Szampon z biotyną i kofeiną – Naturalny skład, dodaje objętości i energii włosom.
- Petal Fresh, Szampon aloesowy – Aloes w kosmetykach to zawsze dobry pomysł, zwłaszcza dla włosów niskoporowatych.
- Garnier Botanic Therapy, Szampon z oliwą z oliwek – Lekki i idealny do codziennego użytku.
- Klorane, Szampon z chininą i witaminami B – Idealny na dni, kiedy włosy potrzebują dodatkowego zastrzyku energii.
O czym warto pamiętać
Gdy myślę o pielęgnacji włosów niskoporowatych, zawsze przypomina mi się jedna rzecz – cierpliwość. Tak, wiem, to może brzmieć trochę jak banał, ale uwierz mi, jeśli masz włosy niskoporowate, to musisz uzbroić się w odrobinę wyrozumiałości wobec swoich kosmyków. Włosy te potrafią być bardzo przewidywalne – jeśli dobrze je traktujesz, odwdzięczają się pięknym blaskiem i zdrowym wyglądem. Jednak jeżeli przesadzisz z ilością kosmetyków, użyjesz niewłaściwego produktu, to efekt może być odwrotny. Zawsze staram się pamiętać o tym, że mniej znaczy więcej – szczególnie gdy chodzi o moje włosy.
Często zdarza mi się czytać o różnych „cudownych” sposobach na szybkie poprawienie kondycji włosów – ekspresowe zabiegi, intensywne maski czy produkty, które obiecują natychmiastowe rezultaty. Ale wiecie co? Dla włosów niskoporowatych takie podejście rzadko działa. Kluczem jest regularna i przemyślana pielęgnacja. Sama nauczyłam się, że moje włosy lepiej reagują na regularne, ale delikatne zabiegi niż na jednorazowe, intensywne „bomby” nawilżające. Kiedy działam systematycznie i wybieram produkty świadomie, moje włosy zawsze wyglądają świetnie. A jeśli twoje włosy zamiast być gładkie i lśniące kręcą się w najpiękniejsze loki, to pamiętaj – pielęgnacja kręconych włosów to zupełnie inna bajka!
No i jeszcze jedna, ważna rzecz – równowaga PEH, czyli Proteiny, Emolienty i Humektanty. To coś, o czym naprawdę warto pamiętać! Moje włosy kochają, kiedy w pielęgnacji stosuję naprzemiennie te trzy grupy składników. Czasem jednak zapominam o tym balansie, a wtedy włosy szybko przypominają mi, jak bardzo go potrzebują. Stosuję maski proteinowe, nawilżające odżywki i oleje, ale zawsze staram się, by nie przesadzić z żadnym z tych składników. Zbyt dużo protein? Włosy są sztywne. Za dużo humektantów? Włosy robią się oklapnięte. Emolienty bez równowagi? Kosmyki tracą blask i są obciążone. Dlatego właśnie zrównoważona pielęgnacja to mój złoty klucz do zdrowych włosów.